3.4.15

Rozdział 2

Harry
Nie sądziłem, że Indie są takie kolorowe. Na każdym kroku napotykałem kolory jakich nigdy nie widziałem. Od białego po czerwień. Podobało mi się to, ponieważ moje życie ograniczało się do ciemnych, nic nie znaczących kolorów. 
Zostaliśmy miło przyjęci przez rodzinę pani młodej. Nie wiem jak się tutaj mówi na panią młodą, ale to chyba nie robi żadnej różnicy... Nie miała rodziców (słyszałem rozmowę rodziców Zayn'a) i zrobiło mi się jej trochę szkoda. Sama pani młoda nie zeszła na dół, tak samo jak dziewczyna na którą mówili Zooni. Nie jestem pewien czy ma tak na imię, ponieważ to tak jakby odskakiwało od tych tradycyjnych imion.
Ale nawet Indie i żadna kobieta nie są zdolne do tego aby na mojej twarzy utworzył się uśmiech.

Zooni 
Patricia Malik to najmilsza kobieta na świecie! Dopiero ją poznałam, a już mogę to stwierdzić. Ma dystans do siebie. Nie przejmuje się tym, że większość ludzi dziwnie patrzy się na jej rodzinę. Jest Brytyjką i zazwyczaj hindusi inaczej patrzą się na ludzi zza granicy. Nawet nie znając nas czuła się jak u rodziny. Człowiek idealny. 
-Jest pani przemiła- powiedziała Maya. 
Siedziałyśmy w pokoju dziennym otwartym na ogród, była idealna pogoda, ale wydaje mi się, że będzie padało. 
-Dziękuję, ale nie zawsze taka byłam. Byłam kiedyś tutaj. To było 5 lat temu. Ojciec mojego męża zmarł i musieliśmy przyjechać. Od tamtego czasu jestem milsza. 
Sama pamiętam co stało się 5 lat temu. Dokładnie, szczegół w szczegół. 

-Amir złap mnie!- krzyknęłam wbiegając na schody. Wysoki, czarnowłosy chłopak biegł za mną i nie chciał odpuścić.- Nie złapiesz mnie! 
Wbiegał co drugi schodek doganiając mnie. Pisnęłam przyśpieszając. Będąc już przy ostatnim schodku zahaczyłam o niego stopą i wylądowałam na zimnych płytach domu schadzek. Zauważyłam znikającą Faridę za filarem stojącym kilka metrów ode mnie. O nie, tylko nie to. Przewróciłam się na plecy i podparłam na łokciu, drugą rękę wyciągnęłam przed siebie. 
-Stój Amir, nie zbliżaj się do mnie!- rozkazałam. 
-Dlaczego?- zapytał stojąc blisko mnie. 
Nie chciałam sprawić przykrości Faridzie. Dobrze wiem, że jest w nim zakochana, tak samo jak ja. 
-Odejdź- powiedziałam cicho odsuwając się od niego coraz dalej.-Odejdź i nie wracaj Amir, nie możesz tego robić! 
-Czego nie mogę robić?- zapytał zdziwiony. 
-Nie mogą cię kochać dwie dziewczyny na raz! Jesteś zły! 
Nic nie odpowiadając mężczyzna odszedł. Wraz z nim po schodach zaczęły schodzić służki. Każda z nich trzymała w dłoni mały, zapalony lampion. Wstałam szybko i ostatni raz patrząc na odchodzącego Amira odwróciłam się. 
-Przepraszam!- krzyknęłam kiedy wpadłam na kogoś. 
-Uważaj jak chodzisz, dziewczyno!- wykrzyknęła kobieta. Była ubrana na biało- miała żałobę*. 
-Ja przepraszam, ja chciałam tylko wejść do środka- powiedziałam ze spuszczoną głową. 
-Nie obchodzi mnie to! Jak możesz przebywać w takim miejscu?! Poniżasz się i hańbisz całą swoją rodzinę przychodząc tutaj!- krzyczała. 
Było mi przykro. 

~*~
Już dawno pogodziłam się z odejściem Amira i wiem, że nigdy więcej nie wróci, ponieważ na pewno założył swoją rodzinę daleko stąd. Każdego dnia zapalałam dla niego nową świeczkę i za każdym razem jak się wypalała to zapalałam nową... I tak w kółko i w kółko. To już pięć lat. 
-Nie rozczulaj się. To tylko ja wróciłam z miasta- śmieje się Farida. 
-Tęsknisz czasami za Amirem?- pytam ignorując jej wcześniejszy komentarz. 
-Tęsknę, ale nie mam ci tego za złe, że go kochałaś. Masz prawo do kochania kogo tylko chcesz. 
W moich oczach zebrały się łzy, zawsze kiedy go wspominam to tak mam. O tym po prostu nie da się zapomnieć. Był jak zakazany owoc, którego się pragnie, ale wiemy, że nie możemy go mieć na wyłączność. To czasami boli, ale tak już musi być. 
Wyszłam z pomieszczenie aby zobaczyć pięciu mężczyzn w mundurach. Nie wiem dokładnie jakiej armii są te mundury. Po prawej stronie każdy z nich miał kilka odznak, jednak najwięcej miał mężczyzna w kręconych włosach. Był bardzo wysoki i urodziwy- tak samo jak reszta jego towarzyszy. Stałam tam i niezbyt wiedziałam co powiedzieć. 
-Zooni poznaj proszę Zayn'a i jego przyjaciół. 
Z opresji uratował mnie Rookan, który ustał obok mnie i wskazał na mężczyznę, który miał czarne włosy i niemal czarne oczy. 
-Witaj Zooni- powiedział Zayn.- Poznaj moich przyjaciół. To Louis, Niall, Liam i Harry- wytłumaczył wskazując na każdego stojącego obok. Ten ostatni, Harry, w przeciwieństwie do reszty nie uśmiechnął się. 
Coś jest z nim nie tak. 



* w Indiach ludzie w żałobie chodzą ubrani na biało

○○○○
HEEEJ! 
MAM NADZIEJĘ, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ SPODOBA :) 
NO I TEN GIF *.* NORMALNIE KOCHAM ♥


24.3.15

Rozdział 1

Zooni
Czasami zastanawiam się dlaczego to ja musiałam zostać bez rodziców i zamieszkać z moją najbliższą rodziną- w moim przypadku to rodzina Kapoor z Agry. Nie mogę powiedzieć, że są niemiłymi ludźmi, bo są najwspanialsi. Dbają o mnie i rozpieszczają. Dzięki nim zawsze potrafię korzystać z życia, jestem szczęśliwa i zawsze roześmiana. Nie czuję się skrępowana w rodzinie gdzie codziennie przez nasz dom przewija się kilkudziesięciu mężczyzn. Założyciele rodziny Kapoor postanowili otworzyć dom schadzek w swojej rezydencji i nie pomyśleli o tym jakie konsekwencje mogą spotkać ich dzieci. Jestem najmłodsza z całego przyrodniego rodzeństwa i nieraz zastanawiam się dlaczego ja muszę zawsze to wszystko oglądać. Pracownice, które tutaj zajmują się tym wszystkim oddają pół swoich zarobionych pieniędzy Rookanowi- dziedzicowi całego interesu. Dziesięć lat temu Rookan poślubił Tinuja'ę- córkę Amara i Parvati Kapoor. To on jako jedyny mężczyzna w rodzinie (los pokarał państwo Kapoor czterema córkami) przejął interes. Żyjemy jak w niebie, nigdy nie brakuje nam pieniędzy.
Patrzyłam na wychodzącego Rookana z swojego gabinetu. Wraz z nim była Kirron, Tinuja, miejscowy kapłan i starsze małżeństwo. Mężczyzna wyglądał na kogoś ważnego, a kobieta nie wyglądała na hinduskę. Była bardzo ładna. Mężczyźni podali sobie ręce z uśmiechami. Pożegnali się i Rookan odprowadził gości do wyjścia. Kirron i Tinuja podeszły do mnie i uśmiechnęły się.
-Szykuj się na ślub- powiedziała młodsza.
-Czyj?- zapytałam zdezorientowana.
-Wychodzę za mąż- oznajmiła.
Bogini Saraswati! Kirron wychodzi za mąż?! Z kim ja teraz zostanę? Nie chcę zostać z resztą domowników bo oszaleję.
-Za kogo?
~*~
-Zayn Malik jest Pakistańczykiem. Mieszka w Agrze od trzech lat. Jego ojciec ożenił się z Brytyjką. Mieszkali w Londynie prawie całe życie. Zayn dopiero poznaje kulturę Indii. Jego znajomi przyjadą za kilka dni i mam nadzieję, że pokażecie im piękno naszego kraju- powiedział Rookan do mnie i Faridy. Dziewczyna szturchnęła mnie ramieniem i poruszyła brwiami. Wiem co miała na myśli. 
-Dobrze, Rookan. Nie masz się o co martwić. Kwiat Indii pokaże im co jest najpiękniejszego w Indiach- powiedziała patrząc na mnie. 
-Nie macie ich zabawiać tylko ich czymś zająć- powiedział.

Harry
Ustałem naprzeciwko generała, który w imieniu królowej miał mi wręczał odznakę. Miałem już ich kilka i byłem z nich dumny. Tylko nie podobało mi się to, że walczę nie dla swojego kraju, ale zrobię wszytko aby moja rodzina była bezpieczna. 
~*~
-Harry! Harry!- zobaczyłem Liam'a, który biegł w moją stronę z kilkoma kartkami. Odwróciłem się w stronę przyjaciela i popatrzyłem na niego. 
-Co się stało przyjacielu?- zapytałem. 
-Zayn się żeni!- powiedział uradowany.
-Jak to?- mruknąłem zrezygnowany.
-Jego rodzice zapanowali mu małżeństwo z jakąś dziewczyną z Indii. Jedziemy tam już jutro.

○○○○
PIERWSZY ROZDZIAŁ :) 
PODOBA SIĘ? 
Serdecznie dziękuję mojej najukochańszej bff za zrobienie takiego pięknego szablonu <3 

20.3.15

Prolog części pierwszej "Wybrana"

Gdzieś na skraju lasu,
Nie masz dla mnie czasu, 
Uśmiechasz się pięknie, 
Nigdy wdzięcznie. 
Twoja szabla błyszczy w świetle słońca,
Jesteś niczym obrońca, 
Jednak nie chcesz bronić swojego narodu,
Bo nie masz ku temu powodów. 
Kochaj mnie niezmiennie, 
Z każdym dniem coraz obszerniej. 


StayStrong Czarno Białe Lustra